Twórczość jako wartość
Człowiek niepełnosprawny to człowiek z brakiem. Warto zapytać, jaki to brak go charakteryzuje? Człowiek jako osoba określony jest przez trzy wymiary: wymiar fizyczny, psychiczny i duchowy. Te trzy wymiary według filozofii konstytuują człowieka jako osobę. Jeżeli zapytamy o brakowość, która może cechować tak scharakteryzowanego człowieka, każdego człowieka, to widzimy, że musimy pytanie to odnieść po kolei do powyższych wymiarów.
Może więc to być brak fizyczny. Ktoś jest osobą niepełnosprawną fizycznie, np. niewidomy lub chodzący o kulach. Może istnieć brak w wymiarze psychicznym lub umysłowym, intelektualnym, np. ktoś jest upośledzony umysłowo albo chory psychicznie. Wymiar ducha u człowieka to nie to, co potocznie mamy na myśli, kiedy mówimy, że ktoś jest duchowo rozwinięty albo że reprezentuje duże wartości duchowe. Głęboki wymiar ducha to struktura, o której teologia mówi, że człowiek jest w niej podobny do Boga. Pismo św. w Księdze Rodzaju (1,26-27) mówi, że Bóg stworzył człowieka na obraz i podobieństwo Swoje. To ze względu na ten wymiar ducha człowieka posiada godność. Każdy, bez względu na stopień upośledzenia, stopień wykształcenia, czy pozycję społeczną posiada taką samą godność, pochodzącą właśnie z owego wymiaru głębokiego, z wymiaru duchowego człowieka.
A więc wracając do pytania o brakowość, o to, jakim „brakowym bytem” jest człowiek, trzeba odpowiedzieć, że brak może dotyczyć sfery fizycznej, psychicznej i duchowej (w dziedzinie np. umysłowej lub moralnej), lecz nie obejmuje samego człowieczeństwa, które wyraża się w głębi godności. Brak nie dotyka głębi bytu ludzkiego. Osoba pozostaje osobą, bez względu na to, czy jest to człowiek zdrowy, czy chory fizycznie lub psychicznie, czy nawet człowiek wyłączony z władz umysłowych. Jest to zawsze osoba, ponieważ brak nie może dotykać i degenerować wymiaru godnościowego. Osoba pozostaje osobą. Viktor Frankl, znany filozof i psychiatra, napisał w książce „Homo patiens”: „Człowiek jest człowiekiem tylko o tyle, o ile – jako istota duchowa – jest czymś wyższym niż sam byt cielesny i psychiczny”.
Życie między wartościami
Twórczość jest działaniem „nadrabiającym” braki. Twórczość naukowa uzupełnia braki wiedzy. Twórczość literacka lub plastyczna wprowadza do świata piękno i prawdę, których nigdy nie dość w kulturze ludzkiej. Ale człowiek, który udoskonalił aparat słuchowy lub wprowadził innowację usprawniającą poruszanie się we własnej łazience? Też jest twórcą. Usunął brak przeszkadzający żyć lub utrudniający funkcjonowanie. Mocą własnej energii duchowej i fizycznej przysporzył światu wartości.
Twórczość to powoływanie wartości
Spostrzegamy w świecie różne wartości. Po zastanowieniu widzimy zasadniczą różnicę między wartościami relatywnymi i absolutnymi. Te pierwsze to wartości względne. Gdziekolwiek wystąpią, zależeć będą od czegoś innego, ich wartościowość polegać będzie na oparciu o coś spoza nich samych. Tak taniec jest dużą wartością dla człowieka młodego, wartość ta słabnie odwrotnie proporcjonalnie do liczby lat tego, kto tańcem się zajmuje. Polityka dostarcza wielu przykładów wartości względnych. Kto dziś jest sojusznikiem, jutro może stać się wrogiem.
Ale w świecie istnieją nie tylko wartości względne. Ich przeciwieństwem są wartości bezwzględne, inaczej absolutne. Prawda, dobro, sprawiedliwość, świętość, życie i inne. Mówi się tak o nich odkąd człowiek zaczął się zastanawiać nad sobą i wartościami. To one stanowią sól życia ludzkiego. Dla nich ludzie poświęcają swój czas (bywa, że cały, jakim dysponują), spokój, zdrowie, wolność, a nawet życie bez względu na cokolwiek innego. Istnieje opinia, że te wartości to mrzonka, że to czysta gonitwa za ułudą, ale życie codziennie zadaje kłam temu sądowi. Dopóki człowiek będzie się pochylał nad słabym, bronił bezinteresownie tego, kto bronić się sam nie da rady, póki będzie kochał, a ucisk traktował jako coś, co uwłacza godności ludzkiej, dotąd wartości absolutne będą zaświadczać swoją rację bytu w świecie ludzkim.
Twórczość ludzka obraca się zazwyczaj w kręgu wartości względnych. Usuwamy lub uzupełniamy braki „na tymczasem” albo dla określonego środowiska osób. Jednak uwaga! Tworząc coś dobrego: czy to będzie rzeźba, rozprawa naukowa czy szalik na drutach, stykamy się każdorazowo ze sferą wartości bezwzględnych. Absolutnych. Przez to zaś nadrabiamy braki w człowieczeństwie: realizujemy swoją osobową godność. Stajemy się życzliwsi, bardziej wrażliwi na biedę ludzką i piękno, mądrzejsi. Naprawiamy się. Tworzymy siebie.
„Okaleczalność”
Od słowa „niepełnosprawność” przejdźmy do pojęcia „bycia człowiekiem”. Musimy w związku z tym zapoznać się z kolejnym terminem wziętym z dziedziny filozofii, który dotyczy każdego z nas i jest w istocie bardzo prosty. Chodzi o zaproponowany ostatnio przez profesora Andrzeja Grzegorczyka termin „bytowa okaleczalność”. Pojęcie to znaczy tyle, co kruchość, utracalność, niedoskonałość, możliwość utraty (filozofia scholastyczna używa tu nazwy „przygodność”). Każdy człowiek jest „bytem okaleczalnym”, dlatego że każdy człowiek jest jakoś narażony na błąd, omyłki, straty, na pewnego rodzaju „inwalidztwo”, potykanie się w życiu. Innymi słowy: każdy człowiek jest istotą niedoskonałą. Podstawowym przejawem „okaleczalności” każdego z nas jest wystawienie na śmierć. Każdy człowiek musi umrzeć. Zdajemy sobie sprawę, że w tej perspektywie jesteśmy równi, w równym stopniu „brakowi”, życie nas bez wyjątku prowadzi do końca.
Ale i we wszystkich innych dziedzinach życia ludzkiego człowiek jest „okaleczalny” i kruchy. Np. w dziedzinie poznania. W swej niewiedzy człowiek popełnia błędy, wiedza nasza jest niedoskonała, narażona na błąd, na fałsz lub na kłamstwo. Nasza wiara jest również narażona na „okaleczalność”. Będąc katolikami, wątpimy często w naszej wierze, potykamy się, niekiedy na drodze naszego życia tracimy wiarę. Podobnie w miłości: może jak rzadko gdzie, tu jesteśmy narażeni na „okaleczalność”. Istnieje w życiu ludzkim zdrada, istnieją rozstania, nieszczęśliwe związki miłosne. To jest również stała cecha „okaleczalności”, kruchości człowieka i jego życia. W dziedzinie pracy również my, Polacy, wiemy o tym wszyscy! Jesteśmy „okaleczalni”, najczęściej przez samych siebie: pracując, wykonując swoje obowiązki, potykamy się i kulejemy. Chcemy dobrze, a czynimy źle: przez niedbałość, lenistwo, brak rozsądku, jak ten rzeźbiarz, który chciał wyrzeźbić piękny posąg kobiety, a wyrzeźbił żabę.
A zatem jesteśmy „okaleczalni” wszyscy, wszyscy bowiem jesteśmy narażeni na niedoskonałość i to bez względu na to, czy jesteśmy niepełnosprawni czy nie. Tutaj cała ludzkość, wszyscy ludzie są równi. Wszyscy niesiemy ze sobą pewnego rodzaju brakowość: ci, którzy są niepełnosprawni i ci, którzy są zdrowi, też są jakoś „niepełnosprawni”. W tym sensie niepełnosprawność jest naszą ogólnoludzką cechą istotną i nieodłączną, z którą się urodziliśmy i z którą dotrzemy do końca.
Wspólnota twórców
Z pewnością twórczość dla ludzi niepełnosprawnych ma szczególne znaczenie. Każda wartość zrealizowana przez nich, każdy akt twórczy jest „nadrobieniem” braku nabytego wskutek choroby lub nieszczęśliwego wypadku. Jest prawdziwą rehabilitacją, odnoszącą się nie tylko do ciała, ale i do ducha.
Jednak przesłanie tego tekstu jest szersze. Chcieliśmy pokazać w tym artykule jedność w tworzeniu. Wszystkich ludzi. W perspektywie człowieczeństwa twórczość ma ten sam cel, niezależnie od dzieła, jakie w jej wyniku powstanie. Czy to będzie „muminek” splatający ze sznurków różnobarwny dywanik, czy redaktorka „LOS-u” składająca kolejny numer, czy Henryk Górecki piszący koncert na skrzypce i orkiestrę, powstanie za każdym razem, obok rezultatu pracy, „wartość dodatkowa” w postaci udoskonalenia osoby. Oczywiście, pod tym warunkiem, że dzieło będzie powstawało z żywą pasją i szczerą intencją powołania dobra.
Istnieje jeden podstawowy sprawdzian właściwego wyboru wartości i harmonijności kontekstu, jaki niesiemy ze sobą jako twórcy. Kryterium tego sprawdzianu jesteś ty sam i inni ludzie, choć musisz uważać, aby nie wziąć za dobrą monetę własnego egoizmu i cudzego pochlebstwa. Sprawdzian ten jest nadzwyczaj prosty. Mówi, że wybierając i realizując prawdziwe, autentycznie ludzkie wartości i oddając się w ten sposób niezakłamanej twórczości, stajesz się lepszy. Po prostu i nic więcej. Stajesz się lepszy.
(Opr. na podst. art. Wojciecha .Chudego: Twórczość jako wartość, „LOS – Czasopismo Samopomocy Społecznej” nr 3(14) (marzec ’97)